Nika otworzyła oczy. Przez ciemne
firanki przedostawały się promienie słońca. Burgundowa wykładzina mieniła się w
promykach światła. Dziewczyna przeczuwała, że to będzie dobry dzień.
Jej rodzeństwo jeszcze spało.
Spojrzała na stary zegar wiszący nad kominkiem. Była dopiero 6:30. Dziewczyna
wyplątała się z kołdry i podeszła do swojego kufra. Leżały na nim trzy obozowe
koszulki i dwie pary spodni, długie i krótkie. Jej wczorajsze ubrania schowała
do kufra. Postanowiła wziąć wczorajszą mini spódniczkę i nową koszulkę. Poszła
do łazienki i ubrała się. Rozczesała jeszcze palcami włosy i wyszła się
przejść.
Postanowiła przejść się na plażę. Poszła
ścieżką w stronę morza. Przysiadła na molu. Wpatrywała się w dno. Wzdrygnęła
się kiedy ujrzała kobiety robiące koszyki pod wodą. No tak Percy opowiadał że
przy molu mieszkają najady morskie. Tylko po jakiego robiły koszyki. Może pod
wodą było tak nudno, że musiały wymyśleć coś takiego. Chociaż wciągające było
patrzenie jak wodne kobiety z wdziękiem przewlekały nitki, aby utworzyć
koszyczek.
- Hej, Nika.
– Powiedział chłopięcy głos. Nika odwróciła się. To był Fred.
- Cześć. Co
tak rano wstałeś?
- Chciałem
zadać ci te samo pytanie. Zawsze rano wstaję, a ty?
- Obudziłam
się. Chciałam się przejść. – Powiedziała dziewczyna, a Fred przysiadł się do
niej.
- Spoko. Jak
ci się podoba w obozie?
- Jest
fajny. – Mruknęła Nika.
- Co jesteś
taka mało mówna?
- Co mam
powiedzieć. Nie pamiętam niczego od spotkania z chłopakami. Spróbuj postawić
się na moim miejscu.
- Byłbym
skołowany. – Odpowiedział po chwili.
- Potrzebuję
spokoju. Opowiesz mi o sobie?
- Co chcesz
widzieć?
-Jak
dokładnie się nazywasz?
-Naprawdę
chcesz wiedzieć?- Powiedział Fred niechętnie.
- Jeśli nie
chcesz nie musisz mówić.
- Dzięki…-
Odetchną z ulgą.
- To może
kiedy masz urodziny? – Dziewczyna zmieniła temat.
-15 lipca.
- Chwila,
chwila… jaki jest dzisiaj dzień?- Zapytała szybko Nika.
- 15 lipca.-
Fred zaczerwienił się.
-
Wszystkiego najlepszego!- Powiedziała Nika i przytuliła chłopaka, a Fred zrobił
się jeszcze bardziej czerwony na twarzy.
- Może
wróćmy do pytań?-0dsunął się od dziewczyny.
- Ok… Masz
jakieś moce?
- Jedną.-
Wstał i pociągną Nikę do góry.- Wejdź mi na plecy.- Powiedział nieśmiale.
- Co?!
- Wejdź mi
na plecy to ci pokażę moją moc.- Dziewczyna nie chętnie weszła mu na plecy.-
Trzymaj się mocno.
To co się po tych słowach stało
zupełnie zaskoczyło Nikę. Wszystko w około niej się rozmyło. Fred pędził z
niewiarygodną prędkością. No tak, przecież jest synem Hermesa najszybszego z
bogów. Dziewczyna przyczepiła się do Freda jak małpka. Z ciekawością patrzyła
na rozmazany las. Biegli przez kilka minut. Zatrzymali się przy wejściu do
obozu.
- To było
super! Gdzie my byliśmy.
- Pobiegłem
w stronę Meksyku po czym pobiegłem do Canady i z powrotem.- Nika słuchała tego
z otwartą buzią. Czym prędzej ją zamknęła.
Wrócili do obozu. Była już 7:27 o
czym poinformował ją Fred. Udali się na śniadanie. Weszli ze sobą do Kantyny.
Nika usiadła przy swoim rodzeństwie, Fred przy swoim. Nika zerknęła w stronę
stolika Ateny. Net niemiłosiernie roztrzepany siedział przy jakimś małym
chłopcu z blond włosami. Kolega Niki wyglądał jakby miał za chwilę zasnąć.
Okulary my się przekrzywiły i co chwila przysypiał, lecz od razu się budził. Nika
przyznała w myślach, że wygląda uroczo.
Dziewczyna przeniosła wzrok na
stolik Hefajstosa. Felix siedział z kamienną twarzą i nic nie jadł. Nika go
rozumiała. Felix polegał zawsze na logice, a Bogowie Olimpijscy odbiegali od
jej zakresu. Nie umiał uwierzyć, że jeden z nich jest jego ojcem. Pewnie myśli,
że zaszła jakaś pomyłka. Może próbuje sobie wytłumaczyć to wszystko.
Nika zjadła jajecznice na bekonie i
wypiła sok pomarańczowy. Dziś miały być zajęcia z łucznictwa. Wyszła równo ze
swoim rodzeństwem.
***
Zajęcia odbywały się przy lesie. W równym rzędzie postawiono
tarcze strzelnicze. Nika zdjęła z pleców łuk, który dostała przed zajęciami.
Każde z rodzeństwa ustawiło się
przed tarczą. Po chwili przyszedł Chejron nadal w końskiej postaci. Najpierw
podszedł do Liv i coś jej powiedział. Jej twarz zesztywniała po czym dziewczyna
pognała w stronę Wielkiego Domu.
Jej rodzeństwo zaczęło strzelać z
łuków, a Chejron podszedł do Niki. Skiną głową aby spróbowała strzelić. Nika
napięła cięciwę i wypuściła strzałę. Nie trefiła w tarczę, ale nie była daleko
od niej. Centaur pokiwał głową.
- Całkiem
nieźle. Tylko, że musisz być cały czas skupiona na celu. Spróbuj jeszcze raz.
Nika jeszcze raz napięła cięciwę.
Skupiła się jak najbardziej umiała i wypuściła strzałę. Powtarzała sobie w
myślach ,, Traf w czerwone w kółko, Traf w czerwone w kółko’’. Na początku
strzała poszła za bardzo w prawo, ale nagle skręciła w lewo i trafiła dokładnie
w sam środek tarczy.
- Jak?... –
Szepnęła.
- Coś mi się
zdaję, że masz moce telekinetyczne.- Powiedział Chejron po namyśle.- To typowe
dla dzieci Hekate.
- Naprawdę? –
Zapytała Nika wyraźnie szczęśliwa.
- Oczywiście,
niektóre dzieci Hekate potrafią także posługiwać się mgłą. Ćwicz dalej, Niko. –
Pognał ją centaur i odszedł.
Nika pomyślała, że dobrze byłoby
nauczyć posługiwania mgłą. Będzie musiała zapytać o to później Chejrona.
Nika posłusznie zaczęła napinać cięciwę i strzelać. Czasami
trafiła w jakieś 10 centymetrów od środka, a czasami 30. Tylko dwa razy udało
się jej użyć mocy. Polubiła strzelanie z łuku. Czuła się w tedy pewnie. Jakby
była silniejsza i zdolna do wielkich rzeczy. Te uczucie kiedy strzelała było wspaniałe, że
nie wiedziała kiedy całe jej rodzeństwo odeszło.
Dziewczyna spojrzała na słońce. Na
pewno było po 12:00. Postanowiła, że pójdzie się przebrać. Przy arenie zobaczyła
Neta próbującego walczyć mieczem, lecz niezbyt mu się to udawało. Co chwilę się
potykał, chłopak nieznacznie od niego wyższy wytrącał mu miecz z ręki. Nika
tylko pokręciła głową i poszła dalej.
Gdy się przebrała w krótkie spodenki
postanowiła pójść na ściankę wspinaczkową. Jakieś pół godziny później wyglądała
zupełnie inaczej niż przed wejściem na ściankę. Końcówki włosów miała
przypalone, koszulka miała czarne plamy od sadzy. Nie przypuszczała jak trudne
jest wspięcie się na 10 metrową ściankę wspinaczkową po, której płynie lawa.
Bardzo się myliła. Palce miała tak zesztywniałe, że pewnie nie mogłaby nawet
napiąć cięciwy swojego łuku.
***
Po obiedzie poszła na chwile do
wielkiego domu, ponieważ chciała się dowiedzieć od Chejrona jak można nauczyć
się posługiwać mgłą. Gdy miała już zapukać do drzwi wielkiego domu, usłyszała
przytłumione głosy.
- Nie
rozumiem jak. Właśnie tak powiedział.- Jąkał się Percy. Musiał wrócić z
wyrocznią z miasta.
- Po…Powiedział,
że po prostu zaczęła znikać. – Powiedziała zdławionym głosem Annabeth.
Nika wiedziała że niegrzecznie jest
podsłuchiwać. Jednak nie odeszła było zbyt była ciekawa o co chodzi. Było jej
żal Annabeth i Perce’go. Musiało stać coś złego.
- To bardzo,
bardzo źle. – Odezwał się Chejron.
- To nie
wszystko! Powiedział, że kiedy zaczęła znikać przekazała mu przepowiednie.
- Oh σκατά! –
Zaklną po grecku centaur. – Jak ona brzmi?
-,, Na
południe zapomnieni herosi pognają
By stawić
czoło temu czego nie znają,
Największe
niebezpieczeństwo dopiero nastanie
Gdy pierwsi
znikną w nieznane,
Gdyż kowal,
mądrość i mag mają zaznaczyli kresu początek
I to oni
mogą przywrócić porządek’’.
Nika
potrzebowała dłuższej chwili, żeby przetrawić treść przepowiedni. Gdy ją
zrozumiała od razu pognała do Neta i Felixa.
Witam po
przerwie. Przepraszam że tak długo to trwało, ale najpierw miałam wenę, a
później już nie. Sorka za taką przepowiednie, ale poetką to ja nie jestem. Mam
nadzieję, że się spodoba J I proszę o komentarz. To może być jedno słowo.
CZYTASZ-KOMENTYJESZ
Ania
Świetna część, naprawdę mi się podobała, masz prawdziwy talent do pisania! :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następną!
Zwłaszcza koniec był z lekkim dreszczykiem emocji!
Pozdrawiam!
Och bardzo dziękuję. Sądzę że następny rozdział będzie w pierwszym tygodniu sierpnia bo wyjeżdżam.
UsuńAnia
To dobrze, nie mogę się już go doczekać!
OdpowiedzUsuńŚwietna przepowiednia! Ja kompletnie nie potrafię ich tworzyć. Tylko od czasu do czasu mamy przebłysk weny.
OdpowiedzUsuń