wtorek, 15 lipca 2014

Rozdział 7

            Nika otworzyła oczy. Przez ciemne firanki przedostawały się promienie słońca. Burgundowa wykładzina mieniła się w promykach światła. Dziewczyna przeczuwała, że to będzie dobry dzień.
            Jej rodzeństwo jeszcze spało. Spojrzała na stary zegar wiszący nad kominkiem. Była dopiero 6:30. Dziewczyna wyplątała się z kołdry i podeszła do swojego kufra. Leżały na nim trzy obozowe koszulki i dwie pary spodni, długie i krótkie. Jej wczorajsze ubrania schowała do kufra. Postanowiła wziąć wczorajszą mini spódniczkę i nową koszulkę. Poszła do łazienki i ubrała się. Rozczesała jeszcze palcami włosy i wyszła się przejść.
            Postanowiła przejść się na plażę. Poszła ścieżką w stronę morza. Przysiadła na molu. Wpatrywała się w dno. Wzdrygnęła się kiedy ujrzała kobiety robiące koszyki pod wodą. No tak Percy opowiadał że przy molu mieszkają najady morskie. Tylko po jakiego robiły koszyki. Może pod wodą było tak nudno, że musiały wymyśleć coś takiego. Chociaż wciągające było patrzenie jak wodne kobiety z wdziękiem przewlekały nitki, aby utworzyć koszyczek.
- Hej, Nika. – Powiedział chłopięcy głos. Nika odwróciła się. To był Fred.
- Cześć. Co tak rano wstałeś?
- Chciałem zadać ci te samo pytanie. Zawsze rano wstaję, a ty?
- Obudziłam się. Chciałam się przejść. – Powiedziała dziewczyna, a Fred przysiadł się do niej.
- Spoko. Jak ci się podoba w obozie?
- Jest fajny. – Mruknęła Nika.
- Co jesteś taka mało mówna?
- Co mam powiedzieć. Nie pamiętam niczego od spotkania z chłopakami. Spróbuj postawić się na moim miejscu.
- Byłbym skołowany. – Odpowiedział po chwili.
- Potrzebuję spokoju. Opowiesz mi o sobie?
- Co chcesz widzieć?
-Jak dokładnie się nazywasz?
-Naprawdę chcesz wiedzieć?- Powiedział Fred niechętnie.
- Jeśli nie chcesz nie musisz mówić.
- Dzięki…- Odetchną z ulgą.
- To może kiedy masz urodziny? – Dziewczyna zmieniła temat.
-15 lipca.
- Chwila, chwila… jaki jest dzisiaj dzień?- Zapytała szybko Nika.
- 15 lipca.- Fred zaczerwienił się.
- Wszystkiego najlepszego!- Powiedziała Nika i przytuliła chłopaka, a Fred zrobił się jeszcze bardziej czerwony na twarzy.
- Może wróćmy do pytań?-0dsunął się od dziewczyny.
- Ok… Masz jakieś moce?
- Jedną.- Wstał i pociągną Nikę do góry.- Wejdź mi na plecy.- Powiedział nieśmiale.
- Co?!
- Wejdź mi na plecy to ci pokażę moją moc.- Dziewczyna nie chętnie weszła mu na plecy.- Trzymaj się mocno.
            To co się po tych słowach stało zupełnie zaskoczyło Nikę. Wszystko w około niej się rozmyło. Fred pędził z niewiarygodną prędkością. No tak, przecież jest synem Hermesa najszybszego z bogów. Dziewczyna przyczepiła się do Freda jak małpka. Z ciekawością patrzyła na rozmazany las. Biegli przez kilka minut. Zatrzymali się przy wejściu do obozu.
- To było super! Gdzie my byliśmy.
- Pobiegłem w stronę Meksyku po czym pobiegłem do Canady i z powrotem.- Nika słuchała tego z otwartą buzią. Czym prędzej ją zamknęła.
            Wrócili do obozu. Była już 7:27 o czym poinformował ją Fred. Udali się na śniadanie. Weszli ze sobą do Kantyny. Nika usiadła przy swoim rodzeństwie, Fred przy swoim. Nika zerknęła w stronę stolika Ateny. Net niemiłosiernie roztrzepany siedział przy jakimś małym chłopcu z blond włosami. Kolega Niki wyglądał jakby miał za chwilę zasnąć. Okulary my się przekrzywiły i co chwila przysypiał, lecz od razu się budził. Nika przyznała w myślach, że wygląda uroczo.
            Dziewczyna przeniosła wzrok na stolik Hefajstosa. Felix siedział z kamienną twarzą i nic nie jadł. Nika go rozumiała. Felix polegał zawsze na logice, a Bogowie Olimpijscy odbiegali od jej zakresu. Nie umiał uwierzyć, że jeden z nich jest jego ojcem. Pewnie myśli, że zaszła jakaś pomyłka. Może próbuje sobie wytłumaczyć to wszystko.
            Nika zjadła jajecznice na bekonie i wypiła sok pomarańczowy. Dziś miały być zajęcia z łucznictwa. Wyszła równo ze swoim rodzeństwem.
***
Zajęcia odbywały się przy lesie. W równym rzędzie postawiono tarcze strzelnicze. Nika zdjęła z pleców łuk, który dostała przed zajęciami.
            Każde z rodzeństwa ustawiło się przed tarczą. Po chwili przyszedł Chejron nadal w końskiej postaci. Najpierw podszedł do Liv i coś jej powiedział. Jej twarz zesztywniała po czym dziewczyna pognała w stronę Wielkiego Domu.
            Jej rodzeństwo zaczęło strzelać z łuków, a Chejron podszedł do Niki. Skiną głową aby spróbowała strzelić. Nika napięła cięciwę i wypuściła strzałę. Nie trefiła w tarczę, ale nie była daleko od niej. Centaur pokiwał głową.
- Całkiem nieźle. Tylko, że musisz być cały czas skupiona na celu. Spróbuj jeszcze raz.
            Nika jeszcze raz napięła cięciwę. Skupiła się jak najbardziej umiała i wypuściła strzałę. Powtarzała sobie w myślach ,, Traf w czerwone w kółko, Traf w czerwone w kółko’’. Na początku strzała poszła za bardzo w prawo, ale nagle skręciła w lewo i trafiła dokładnie w sam środek tarczy.
- Jak?... – Szepnęła.
- Coś mi się zdaję, że masz moce telekinetyczne.- Powiedział Chejron po namyśle.- To typowe dla dzieci Hekate.
- Naprawdę? – Zapytała Nika wyraźnie szczęśliwa.
- Oczywiście, niektóre dzieci Hekate potrafią także posługiwać się mgłą. Ćwicz dalej, Niko. – Pognał ją centaur i odszedł.
            Nika pomyślała, że dobrze byłoby nauczyć posługiwania mgłą. Będzie musiała zapytać o to później Chejrona.
Nika posłusznie zaczęła napinać cięciwę i strzelać. Czasami trafiła w jakieś 10 centymetrów od środka, a czasami 30. Tylko dwa razy udało się jej użyć mocy. Polubiła strzelanie z łuku. Czuła się w tedy pewnie. Jakby była silniejsza i zdolna do wielkich rzeczy.   Te uczucie kiedy strzelała było wspaniałe, że nie wiedziała kiedy całe jej rodzeństwo odeszło.
            Dziewczyna spojrzała na słońce. Na pewno było po 12:00. Postanowiła, że pójdzie się przebrać. Przy arenie zobaczyła Neta próbującego walczyć mieczem, lecz niezbyt mu się to udawało. Co chwilę się potykał, chłopak nieznacznie od niego wyższy wytrącał mu miecz z ręki. Nika tylko pokręciła głową i poszła dalej.
            Gdy się przebrała w krótkie spodenki postanowiła pójść na ściankę wspinaczkową. Jakieś pół godziny później wyglądała zupełnie inaczej niż przed wejściem na ściankę. Końcówki włosów miała przypalone, koszulka miała czarne plamy od sadzy. Nie przypuszczała jak trudne jest wspięcie się na 10 metrową ściankę wspinaczkową po, której płynie lawa. Bardzo się myliła. Palce miała tak zesztywniałe, że pewnie nie mogłaby nawet napiąć cięciwy swojego łuku.
***
            Po obiedzie poszła na chwile do wielkiego domu, ponieważ chciała się dowiedzieć od Chejrona jak można nauczyć się posługiwać mgłą. Gdy miała już zapukać do drzwi wielkiego domu, usłyszała przytłumione głosy.
- Nie rozumiem jak. Właśnie tak powiedział.- Jąkał się Percy. Musiał wrócić z wyrocznią z miasta.
- Po…Powiedział, że po prostu zaczęła znikać. – Powiedziała zdławionym głosem Annabeth.
            Nika wiedziała że niegrzecznie jest podsłuchiwać. Jednak nie odeszła było zbyt była ciekawa o co chodzi. Było jej żal Annabeth i Perce’go. Musiało stać coś złego.
- To bardzo, bardzo źle. – Odezwał się Chejron.
- To nie wszystko! Powiedział, że kiedy zaczęła znikać przekazała mu przepowiednie.
- Oh σκατά! – Zaklną po grecku centaur. – Jak ona brzmi?
-,, Na południe zapomnieni herosi pognają
By stawić czoło temu czego nie znają,
Największe niebezpieczeństwo dopiero nastanie
Gdy pierwsi znikną w nieznane,
Gdyż kowal, mądrość i mag mają zaznaczyli kresu początek
I to oni mogą przywrócić porządek’’.
            Nika potrzebowała dłuższej chwili, żeby przetrawić treść przepowiedni. Gdy ją zrozumiała od razu pognała do Neta i Felixa.



Witam po przerwie. Przepraszam że tak długo to trwało, ale najpierw miałam wenę, a później już nie. Sorka za taką przepowiednie, ale poetką to ja nie jestem. Mam nadzieję, że się spodoba J I proszę o komentarz. To może być jedno słowo.

CZYTASZ-KOMENTYJESZ
Ania

4 komentarze:

  1. Świetna część, naprawdę mi się podobała, masz prawdziwy talent do pisania! :)
    Czekam na następną!
    Zwłaszcza koniec był z lekkim dreszczykiem emocji!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och bardzo dziękuję. Sądzę że następny rozdział będzie w pierwszym tygodniu sierpnia bo wyjeżdżam.
      Ania

      Usuń
  2. To dobrze, nie mogę się już go doczekać!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna przepowiednia! Ja kompletnie nie potrafię ich tworzyć. Tylko od czasu do czasu mamy przebłysk weny.

    OdpowiedzUsuń