Przyjaciele od razu wstali.
Zobaczyli jak pół kozioł w biega w krzaki, a za nim pies. Ku im zdziwieniu
psisko zaklinowuję się w krzakach, a facet z owłosionymi nogami biegnie ku nim.
Zatrzymał się przy nich dysząc.
- Facet, co
tobie z nogami?
- Później
się dowiecie. Mellanie chodź tu! – Z za drzewa wyszła drobna dziewczynka o
krótkich jasnobrązowych brązowych włosach.
- Nie wróci?
– Zapytała cicho.
- Wróci,
wróci. Musimy iść do obozu.
- Nie
nadajesz się do dzieci- Powiedziała Nika, widząc minę dziewczynki.
- Byłem
poszukiwaczem, ale ten głupi Grover wygryzł mnie z roboty i teraz muszę robić
to. Idźmy już.
- Gdzie mamy
iść?
- Do obozu,
a gdzie indziej.
- Chłopaki
może tam się to wyjaśni. – Szepnęła do towarzyszy.- Chodźmy.
No i znowu łapanie taksówki, które
trwało 15min z czego 10 to uciekanie przed psem. Wsiedli do starego auta i
skrzywili się. W samochodzie było czuć odór alkoholu i papierosów.
- Musimy? –
Zapytał Net.
- Chcesz
uciekać przed ogromnym psem? – Zapytał pół kozioł.
- Nie… Jak
masz tak w ogóle na imię?
- Josh, a wy?
- To Felix i
Net, a ja jestem Nika. Gdzie my jedziemy?
- Do obozu.
- Tylko nie
mów że wojskowego. – Ostrzegł Net.
-
Oczywiście, że nie. Do obozu herosów.
- Że kogo?
- Pomyślcie.
Kto to jest heros?
- Heros to
może być jakiś super bohater. Nic innego nie przychodzi mi do głowy. –
Odpowiedział Felix.
- Nie działo
wam się nic dziwnego? Jakieś potwory czy coś?
-
Straciliśmy pamięć.
- To
utrudnia sprawę. Heros to półbóg. Inaczej mówiąc wszyscy jesteście półbogami.
- Zaraz kim?
– Zapytał kierowca. Josh pstrykną palcami. Kierowca zamrugał i odwrócił się w
kierunku jazdy. Jakby nigdy nic jechał dalej.
- Co mu
zrobiłeś? – Zainteresowała się Nika.
- Mgła
oddzielająca śmiertelników od rzeczywistości.
- Wróćmy do
tematu. – Odezwał się Felix.- Jakimi półbogami?
- Znacie
mity o bogach greckich?- Przyjaciele pokręcili głowami.- To bardzo utrudnia
sprawę. Znacie chociaż jakieś imiona?
- Zeus,
Atena, Hera, Apollo. Coś tam wiem. – Odpowiedział Felix.- Ale mitów nie znam.
- Trochę
lepie… O niech pan nas tu wysadzi.
- To
pustkowie.
- Właśnie tu
mieliśmy pojechać. Niech się pan zatrzyma.
Zrobił tak. Przyjaciele wysiedli.
Zaczęli się rozglądać. Przed nimi było wzgórze. Wszędzie rosły drzewa, a na
przy drodze porozrzucane były śmieci. Josh zaczął wspinać się na górkę.
Mellanie przyczepiła się Niki.
- Nie bój
się. Nie długo będziesz bezpieczna.
- Boję się
tego satyra. Uderzył mnie.
- Satyra…
Chodzi o Josha? Uderzył cię?- Przytaknęła.
- On jest
zły. Wszyscy chłopcy są źli.
- Nie mów
tak. Nie wszyscy są źli. Chodźmy już lepiej.
Nika pociągnęła za sobą dziewczynkę.
Biegły pod górkę, żeby dogonić chłopaków. Coś przeleciał obok ucha rudej. Odwróciła
się. W drzewie za nią tkwiła strzał. Pociągnęła za siebie Mellanie. Zobaczyła
jak strzała leci prosto na nią. Zamarła…
------------------------------------------------------------------
WOW jesteście świetni. 4 posty i już ponad 150 odwiedzin. KOCHAM WAS! CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Ania
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń