sobota, 1 lutego 2014

Rozdział3



            Przyjaciele od razu wstali. Zobaczyli jak pół kozioł w biega w krzaki, a za nim pies. Ku im zdziwieniu psisko zaklinowuję się w krzakach, a facet z owłosionymi nogami biegnie ku nim. Zatrzymał się przy nich dysząc.
- Facet, co tobie z nogami?
- Później się dowiecie. Mellanie chodź tu! – Z za drzewa wyszła drobna dziewczynka o krótkich jasnobrązowych brązowych włosach.
- Nie wróci? – Zapytała cicho.
- Wróci, wróci. Musimy iść do obozu.
- Nie nadajesz się do dzieci- Powiedziała Nika, widząc minę dziewczynki.
- Byłem poszukiwaczem, ale ten głupi Grover wygryzł mnie z roboty i teraz muszę robić to. Idźmy już.
- Gdzie mamy iść?
- Do obozu, a gdzie indziej.
- Chłopaki może tam się to wyjaśni. – Szepnęła do towarzyszy.- Chodźmy.
            No i znowu łapanie taksówki, które trwało 15min z czego 10 to uciekanie przed psem. Wsiedli do starego auta i skrzywili się. W samochodzie było czuć odór alkoholu i papierosów.
- Musimy? – Zapytał Net.
- Chcesz uciekać przed ogromnym psem? – Zapytał pół kozioł.
- Nie… Jak masz tak w ogóle na imię?
- Josh, a wy?
- To Felix i Net, a ja jestem Nika. Gdzie my jedziemy?
- Do obozu.
- Tylko nie mów że wojskowego. – Ostrzegł Net.
- Oczywiście, że nie. Do obozu herosów.
- Że kogo?
- Pomyślcie. Kto to jest heros?
- Heros to może być jakiś super bohater. Nic innego nie przychodzi mi do głowy. – Odpowiedział Felix.
- Nie działo wam się nic dziwnego? Jakieś potwory czy coś?
- Straciliśmy pamięć.
- To utrudnia sprawę. Heros to półbóg. Inaczej mówiąc wszyscy jesteście półbogami.
- Zaraz kim? – Zapytał kierowca. Josh pstrykną palcami. Kierowca zamrugał i odwrócił się w kierunku jazdy. Jakby nigdy nic jechał dalej.
- Co mu zrobiłeś? – Zainteresowała się Nika.
- Mgła oddzielająca śmiertelników od rzeczywistości.
- Wróćmy do tematu. – Odezwał się Felix.- Jakimi półbogami?
- Znacie mity o bogach greckich?- Przyjaciele pokręcili głowami.- To bardzo utrudnia sprawę. Znacie chociaż jakieś imiona?
- Zeus, Atena, Hera, Apollo. Coś tam wiem. – Odpowiedział Felix.- Ale mitów nie znam.
- Trochę lepie… O niech pan nas tu wysadzi.
- To pustkowie.
- Właśnie tu mieliśmy pojechać. Niech się pan zatrzyma.
            Zrobił tak. Przyjaciele wysiedli. Zaczęli się rozglądać. Przed nimi było wzgórze. Wszędzie rosły drzewa, a na przy drodze porozrzucane były śmieci. Josh zaczął wspinać się na górkę. Mellanie przyczepiła się Niki.
- Nie bój się. Nie długo będziesz bezpieczna.
- Boję się tego satyra. Uderzył mnie.
- Satyra… Chodzi o Josha? Uderzył cię?- Przytaknęła.
- On jest zły. Wszyscy chłopcy są źli.
- Nie mów tak. Nie wszyscy są źli. Chodźmy już lepiej.
            Nika pociągnęła za sobą dziewczynkę. Biegły pod górkę, żeby dogonić chłopaków. Coś przeleciał obok ucha rudej. Odwróciła się. W drzewie za nią tkwiła strzał. Pociągnęła za siebie Mellanie. Zobaczyła jak strzała leci prosto na nią. Zamarła…

------------------------------------------------------------------
WOW jesteście świetni. 4 posty i już ponad 150 odwiedzin. KOCHAM WAS!  CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Ania

1 komentarz: